piątek, 4 stycznia 2013

Nowe życie Galerii - w wielkim skrócie


Czas kiedy leniwie kończy się jeden i z hukiem zaczyna kolejny rok, to dobra pora na podsumowania. 
W zasadzie chcąc podsumować dotychczasową działalność w Galerii powinnam cofnąć się  o 13 miesięcy – tak, tak, to już 13 miesięcy odkąd działa Artystyczna Galeria Izerska. 
Otwarcie Galerii, fot. E. Maciuszonek
Emocje opadły, można się uśmiechnąć, 30.11.2011, fot. E. Maciuszonek
30 listopada 2011 roku to data, która zapisze się w kartach historii Kromnowa chwalebnymi literami. To wtedy miało miejsce otwarcie Galerii. 
Wnętrze dawnego ewangelickiego zboru wydawało się wtedy piękne, dostojne, mimo swej skromności jakieś niezwykłe. 
Z uśmiechem na ustach wspominam kulisy otwarcia, pośpiech, nerwy, czy wszystko się uda. Wspominam miło zaangażowanie niemal wszystkich pracowników Urzędu Gminy w Starej Kamienicy, wspólne sprzątanie, ustawianie krzeseł, ostatnie poprawki. O i to przykręcenia nóg do stołów w ostatniej chwili...
Wszystko wyszło dobrze, a goście wykazali dużo zrozumienia. Pierwsze koty za płoty.

Świątynia na moich oczach nabierała blasku. W przeczytanych niedawno wspomnieniach pana Jana Pustułki - mieszkańca Kromnowa - opracowanych przez Edwarda Bilińskiego spotkałam się z fragmentem na temat zboru. Pan Jan pamięta, jak chodzili do niego mieszkający tu jeszcze po wojnie Niemcy, pamięta nawet, jak byli ubrani. I mówi, że zbór był zawsze dostojny, piękny i był dumą całej wsi.
To cenne słowa i wzruszające. Duma jednak szybko została zamieniona w pomieszczenie gospodarcze. Wyposażenie rozkradziono. Bez okien, z przeciekającym dachem, w stanie coraz większej ruiny doczekał do czasów mi współczesnych. 
Determinacja kilku osób sprawiła, że znaleziono środki na remont dawnego zboru.
Nie byłam świadkiem rozmów o celowości przedsięwzięcia, ale chyba potrafię sobie wyobrazić te wszystkie sceptyczne miny i brwi wygięte w geście zdziwienia i pytania, czy oby na pewno chętni na remont czują się dobrze... 

Część gości podczas wernisażu Edwarda Bilińskiego (pierwszy z lewej), fot. J. Jaśko
Na dobre Galeria swoje podwoje otworzyła pod koniec lutego 2012 roku i dla mnie jej współczesna nam historia zaczyna się właśnie wtedy. A dokładnie 25 lutego, kiedy to otwieram pierwszą w tym miejscu wystawę. Nie mogło być inaczej – jej autor to Edward Biliński, malarz i jednocześnie sołtys tej wsi. Przychodzi sporo ciekawych tego miejsca osób. Kumuluje się dobra energia. Jestem po tym spotkaniu pewna, że to miejsce z dużym potencjałem, do którego tak wiele osób jest życzliwie nastawionych. 
Widok na całą Galerię, fot. V. Pietrzak
Wieczorem jest najpiękniej, fot. V. Pietrzak
Cieszyło mnie niezmiernie, że mogę przebywać w miejscu, które liczy ponad 200 lat, przez które przewinęło się tyle osób; które było świadkiem ich smutków, ale i radości i wielkich nadziei. Wyobrażałam sobie, jak musiało wyglądać przed wojną. Kiedy udzielano tu ślubów – podobno para, która tu zawarła swój związek małżeński miała przed sobą szczęśliwe życie. Kromnowska świątynia przyciągała więc młodych z całej okolicy.
Historię o tym, że zawarte tu małżeństwa cieszyły się dobrą opinią, tuż po usłyszeniu opowiedziałam swojej mamie. Pamiętam, co powiedziała. Zażartowała, że może i mnie w końcu spotka jakiś szczęśliwy związek. Żart jednak wydaje się spełniać. 
Zespół Łużyczanki fot. V. Pietrzak
Koncert Chóru Ekumenicznego z Karpacza, fot. V. Pietrzak
Pierwszy konkurs fotograficzny dla mieszkańców rozstrzygnięty, fot. H. Kotlarek
Wigilia sołecka, grudzień 2012 r., fot. V. Pietrzak
W ciągu roku działalności w Galerii odbyło się ponad 50 różnorodnych wydarzeń.AGI służyła jako miejsce konferencji, szkoleń, spotkań mieszkańców. Odbywały się tu koncerty muzyki klasycznej, operowej, ludowej, młodzieżowej, poezji śpiewanej. Mogliśmy obejrzeć różnorodne wystawy. Wreszcie poznać miejscowych twórców podczas Izerskich Jarmarków Rękodzieła i Sztuk Wszelakich. Determinacja, o której wspomniałam kilka wersów wyżej procentuje. 

Jedne wydarzenia umykają mej pamięci, inne pozostaną w niej jeszcze długo.
Co pozostanie na długo?
Na pewno otwarcie pierwszej wystawy pana Bilińskiego, wernisaż Moniki Barabasz (Kwaśniak), wernisaż Magdaleny Kuźniarz. To ważne dla mnie i Galerii osoby.
Jeszcze długo będę wspominała wystawę Jerzego Jakubowa, który swoją skromnością i talentem oczarował mnie jako artysta i człowiek.
Obrazy pana Bilińskiego, fot. J. Jaśko
Wernisaż Moniki Barabasz, fot. V. Pietrzak
Wernisaż Magdy Kuźniarz, fot. J. Jaśko
Wernisaż Jerzego Jakubowa, fot. E. Biliński
Nie zapomnę widoku Galerii, który wypełnił się na miesiąc cudowną, subtelną ceramiką Eli Telatyńskiej z Dobkowa. Do tej artystki podchodzę bardzo osobiście, bo łączy mnie z nią i jej rodziną wieloletnia przyjaźń.
Anioły Eli Telatyńskiej, fot. V. Pietrzak
I ceramika użytkowa tej samej artystki, fot. V. Pietrzak
Utkwił mi w pamięci koncert Okazjonalnej Orkiestry Prowincjonalnej, który spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem publiczności – która notabene wciąż pyta o to, kiedy znowu.
Koncert Okazjonalnej Orkiestry Prowincjonalnej, fot. J. Jaśko
Nie zapomnę wspaniałego występu Grupy od Anioła Stróża z Zaręby, która zaprezentowała poezję Jana Twardowskiego w muzycznej oprawie.
Występ Grupy od Anioła Stróża. fot. A. Spolnik
Wzruszające było spotkanie z pochodzącą ze Starej Kamienicy młodziutką sopranistką Karoliną Maczek-Rynkowską. 
Karolina Maczek-Rynkowska podczas występu w AGI, fot. V. Pietrzak
Nie mogę nie wspomnieć o pierwszym, wspomnianym już wyżej Jarmarku (30 czerwca). Na Jarmarki namówił mnie grawer Marcin Zieliński. 
Tomasz Borysławski z kozimi serami na I Jarmarku, fot. V. Pietrzak 
Prace pań z CIT w Starej Kamienicy prezentowane na Jarmarku, fot. V. Pietrzak
Piękne witraże na Jarmarku, fot. V. Pietrzak
Chociaż znaliśmy się bardzo krótko, bo zaledwie od maja 2012 roku to szybko złapaliśmy jakąś nić porozumienia. Jarmarki oczywiście wydawały mi się pomysłem dobrym, ale czy w Kromnowie, z dala od miasta, na uboczu, w mało jeszcze znanej Galerii na pewno się udadzą? Bałam się bardzo porażki. Przeżyłam i w duszy wciąż jestem Marcinowi wdzięczna za to, że potrafił mnie jakimś cudem do tego zmobilizować.
Dorota Pawlak z izerską lawendą podczas Jarmarku, fot. V. Pietrzak
Agnieszka Ślipko-Strzałkowska przy swoim stoisku z pięknym szkłem fusingowym, fot. V. Pietrzak 
Izerskie Jarmarki Rękodzieła i Sztuk Wszelakich mają się całkiem dobrze i stają się powoli najbardziej rozpoznawalnym znakiem Galerii.

Pamiętam jeszcze dużo osobistych spotkań podczas codziennej pracy, pojedynczych gości, którzy na zawsze zostaną w pamięci. Niemców, którzy mają łzy w oczach ze wzruszenia. Polaków, którzy wracają tu po wielu latach i też cieszą się widokiem wyremontowanego zboru. 
Pokaz grawerowania Marcina Zielińskiego dla niemieckich turystów, fot. V. Pietrzak
Grupa niemieckich turystów w Galerii, fot. V. Pietrzak
Niemcy przyglądają się dziełom Marcina Zielińskiego, fot. V. Pietrzak
Czasem zdarzają się spotkania bardzo, ale to bardzo osobiste i wzruszające. Jak to, kiedy odpowiadając komuś skąd jestem, mówię że z Barcinka, a  pan odpowiada: - Oooo, znałem tam takiego pana Sajaka, ale już nie żyje i pewnie pani jest za młoda, żeby go znać, a moi rodzice tak się z tą rodziną przyjaźnili, tacy to dobrzy ludzie byli. A mi stają niemal łzy w oczach. Bo tego „pana” znam i to dobrze. To mój ukochany dziadek. I tak zaczyna się fascynująca opowieść o czasach, które bezpowrotnie minęły, o ludziach, którzy odeszli.
Kiedy ktoś pyta mnie, jak mi się pracuje zawsze odpowiadam, że nie narzekam, ale może być lepiej. Bo może. Ale musimy tego chcieć wszyscy – ja, przyjaciele Galerii, mieszkańcy, władze gminy. Musimy być świadomi, że to wielki skarb, że przywrócenie życia i ducha temu miejscu to rzecz wspaniała. Że mamy się czym chwalić.

2013 rok nie może być pechowy. Tego jestem pewna. 

Dziękuję wszystkim, którzy przyczyniają się do rozwoju Galerii. Nie będę ich wymieniała z imienia, ale jest ich już całkiem sporo. To cieszy i motywuje. 

I na koniec ja macham do Państwa, fot. E. Baszak


3 komentarze: